Dresik dla nienarodzonego malucha gotowy.
Mam nadzieję, że się spodoba . Oczywiście , po kolorach widać , że to będzie chłopczyk .
W przyszłym tygodniu mam już dostać włóczkę na sweterek dla Zaca , a w międzyczasie robię Zająca.
Sama jestem ciekawa, czy będzie do zająca podobny, ale na razie jestem dobrej myśli. W końcu Święta za pasem.
Wybrałam się dzisiaj na rekonesans po sklepach w jednym z centrów handlowych . No bo przecież muszę się jakoś ubrać idąc do pracy. I nie mogą to być dżinsy, które od x lat są moim podstawowym ubiorem.
Obeszłam wszystkie sklepy, które tam były i wyciągnęłam dość "kosmiczne" wnioski
1. spódnica i Ja - to się "gryzie"
2. sukienka i Ja - to się "gryzie" jeszcze bardziej
3. kilka bluzek nawet było ok,
4. ale i tak najbardziej podobało mi się to , co nie pasuje do powagi miejsca , w którym przyjdzie mi pracować
5. żaden żakiet mi nie odpowiadał
Wróciłam do domu zmęczona . Ja chyba nie jestem kobietą , bo przecież taka wyprawa powinna mnie zrelaksować , a ja się czułam jak górnik po szychcie.
Strasznie zatęskniłam za moją córcią , jakby to fajnie było zwalić na nią całą tą metamorfozę . Ja bym zamknęła oczy, usiadła cicho w kąciku na kawie, a ona dokonałaby całości.
Ale uparta jestem , jutro idę do drugiego centrum ......
Na koniec mój małżonek podsumował , dając mi mądrą radę : pamiętaj, że nie możesz wyglądać lepiej niż twoja szefowa . No i teraz mam jeszcze większego "zgryza".
I tym optymistycznym akcentem kończę na dzisiaj . Jutro czeka mnie kolejna szychta :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzień dobry. Miło mi, że gościsz na mojej stronie. Pozdrawiam Cię gorąco.